Wiceprezydent doniosła na rodziców. Policja ostro wzięła się do pracy

Krakowska policja bardzo poważnie potraktowała sprawę z zawiadomienia wiceprezydent Katarzyny Król, która doniosła na rodziców uczniów. Prowadzonym postępowaniem właśnie zainteresowała się Komenda Miejska Policji. Planowane są kolejne przesłuchania.

Jak już informowaliśmy, sprawa dotyczy Zespołu Szkół Ogólnokształcących Integracyjnych nr 7 w Krakowie. Jeszcze do niedawna jej dyrektorem był Artur Ławrowski, jednak po przegranym konkursie małopolska kurator oświaty nie zgodziła się, by prezydent miasta powierzył mu dalsze kierowanie szkołą.

W obronie zwalnianego dyrektora zaprotestowali rodzice. Z transparentami przyszli pod urząd miasta, a potem kuratorium oświaty. Spotkali się też z Barbarą Nowak, małopolską kurator oświaty, prezydentem Jackiem Majchrowski, a także wiceprezydent Katarzyną Król. To podczas tego ostatniego spotkania jedna z matek rzuciła, że jeśli miasto nie spełni ich postulatów gotowi są nie posłać dzieci do szkoły w dniu rozpoczęcia nowego roku.

Ta zapowiedź skłoniła wiceprezydent Król do zawiadomienia policji o możliwości popełnienia przestępstwa przez rodziców.

W liście wysłanym do policjantów napisała, że zgodnie z Konstytucją w Polsce istnieje obowiązek nauki do 18. roku życia, a rodzice w myśl ustawy o systemie oświaty są zobowiązani regularnie posyłać dzieci do szkoły. Zapowiedzi rodziców nazwała „publicznym nawoływaniem do nieposłuszeństwa”.

Tyle tylko, że o przestępstwie można mówić dopiero wówczas, gdy rodzic uporczywie uchyla się od realizacji swoich obowiązków, a to zaczyna się dopiero w momencie, gdy dziecko jest nieobecne bez usprawiedliwienia przynajmniej na połowie zajęć w miesiącu. Czy zapowiedź, że nie pośle się dziecka do szkoły w dniu rozpoczęcia roku szkolnego, można zatem uznać za nawoływanie do popełnienia przestępstwa?

Po zawiadomieniu złożonym przez Katarzynę Król policja wszczęła jednak dochodzenie. W dniu rozpoczęcia roku szkolnego w rejonie placówki pojawili się policjanci. Sprawdzali, czy przypadkiem ktoś nie zakłóca przebiegu uroczystości. Potem na komisariat został wezwany wicedyrektor szkoły, który zeznał, że dzieci rodziców wskazanych przez wiceprezydent Król w zawiadomieniu przyszły na lekcje, z wyjątkiem jednego, które nie wróciło jeszcze z wakacji.

Wszystko wskazywało na to, że jego zeznania zakończą sprawę. Tak zresztą sugerował w rozmowie z nami Sebastian Gleń, rzecznik małopolskiej policji: - Nie wiemy czy to zakończy się wnioskiem o ukaranie kogokolwiek, bo w szkole nie było obecne tylko jedno dziecko, które nie wróciło jeszcze z wakacji. Inni uczniowie się stawili, więc na zapowiedziach rodziców się skończyło.

To było jednak tydzień temu. Wygląda na to, że od tego czasu policja zmieniła zdanie. Teraz Sebastian Gleń przekonuje, że w całej sprawie nie chodzi przecież o to, czy rodzice posłali dzieci do szkoły czy nie, ale o nawoływanie do popełnienia przestępstwa, co jest wykroczeniem. - Dlatego nawet jeśli nie doszło do przestępstwa, to nadal możemy mieć do czynienia z nawoływaniem do jego popełnienia - tłumaczy Gleń i zapowiada, że na przesłuchaniu wicedyrektora sprawa się nie kończy, bo w planach jest również przesłuchanie Katarzyny Król, jako zawiadamiającej oraz rodziców wymienionych przez nią w liście wysłanym na policję.

Co więcej, wygląda też na to, że policjanci bardzo poważnie potraktowali sprawę. Prowadzonym postępowaniem zainteresowała się nawet Komenda Miejska Policji w Krakowie. Dlaczego?

- Z uwagi na rozgłos medialny, jaki ma ta sprawa - tłumaczy Gleń.

Rodzice uczniów nie kryją zaskoczenia. - Podczas ostatniego spotkania Jacek Majchrowski przekonywał nas, że jest otwarty na dyskusję i zachęcał żebyśmy dzielili się z nim naszymi problemami i mówili mu o wszystkim, co nas niepokoi. To, co zrobiła jego zastępczyni zamyka możliwość prowadzenia dialogu - mówi Mariusz Świerczek, jeden z “podejrzanych” rodziców.

O komentarz poprosiliśmy Monikę Chylaszek, rzeczniczkę prezydenta Majchrowskiego. Czekamy na odpowiedź.

Fot. krakow.pl