PILNE

Wyspiański wciąż jest do kupienia. Aukcja obrazu zakończyła się klapą

16 października 2017 Kultura
Autor:  Anna Kolet-Iciek

Nie udało się sprzedać obrazów Stanisława Wyspiańskiego wystawionych wczoraj na aukcji w Warszawie. - Jesteśmy tym ogromnie zaskoczeni - słyszymy w domu aukcyjnym.

Warszawski dom aukcyjny Agra-Art wystawił wczoraj na licytację kilkadziesiąt dzieł sztuki dawnej, w tym dwa obrazy autorstwa krakowskiego malarza Stanisława Wyspiańskiego.

Oba są portretami, jeden przedstawia dziewczynkę w biało-niebieskiej sukience, drugi dr. Jana Raczyńskiego. Ten właśnie obraz miał być gwiazdą licytacji. Dzieło długo uznawane było za zaginione. Portret odnaleziono w Toronto w prywatnej kolekcji spadkobierców Hilarego Stykolta, chemika i doktora praw. Jego wartość została oszacowana na 450-800 tys. złotych, a cena wywoławcza wyniosła 420 tys. złotych.

Przedstawiciele Agra-Art liczyli na spory sukces, obraz Wyspiańskiego stał się nawet wizytówką wczorajszej aukcji. Okazało się jednak, że nie udało się go sprzedać, co więcej nikt nawet nie wziął udziału w licytacji, podobnie jak w przypadku "Portretu Dziewczynki", którego cena wywoławcza wynosiła 200 tys. złotych.

- Brak zainteresowania dziewczynką, która jest trochę szkicowym obrazem, szczególnie mnie nie dziwi, jednak jestem bardzo zaskoczony, tym, że nie udało się sprzedać dr. Raczyńskiego - mówi Konrad Szukalski, prezes Agra-Art.

Dziwi to tym bardziej, że - jak zaznacza Szukalski - cała aukcja poszła wyśmienicie, a większość obrazów osiągnęła ceny wielokrotnie wyższe od wyjściowych. - Obraz Józefa Mehoffera "Dworek i Ogród w Jankówce", poszedł za ponad pół miliona, choć jego cena wywoławcza wyniosła 260 tys. zł - mówi Konrad Szukalski. - Liczyłem na to, że Wyspiański osiągnie przynajmniej 600 tys. złotych. 

Z takiego obrotu sprawy zadowolona jest jednak radna Małgorzata Jantos, która już dwa tygodnie temu w interpelacji do prezydenta Jacka Majchrowskiego postulowała, by obraz kupiło miasto. Wówczas prezydent odpowiedział, że Kraków nie ma na to pieniędzy.

- Teraz, w związku z tym, że nie udało się sprzedać obrazu można negocjować cenę. Będę zachęcać do tego prezydenta - zapowiada radna. - Może miasto, starym zwyczajem pozostawi coś po sobie potomnym. Poza stadionami oczywiście - dodaje Jantos.

Konrad Szukalski studzi jednak jej entuzjazm. - Nie rozmawiałem jeszcze z właścicielami obrazu, którzy pewnie sami są zszokowani przebiegiem licytacji, ale nie sądzę, by byli zainteresowani obniżeniem ceny - mówi prezes Szukalski. - To nie są osoby, którym zależy na szybkim zdobyciu pieniędzy, bo na ich brak raczej nie mogą narzekać. Wystawili obraz na aukcję licząc na to, że kupi go jakaś instytucja i tym samym wróci on po latach do Polski. 

Więcej na temat odnalezionego dzieła Wyspiańskiego

Zamknij

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych.
Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia.
Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.