Czy krakowskie szkoły, przedszkola i żłobki otrzymają oczyszczacze powietrza? Z takim apelem zwrócili się dziś do prezydenta miasta radni z klubu Przyjazny Kraków. Chcą, by jeszcze w tym roku prezydent Jacek Majchrowski uruchomił program pilotażowy o wartości 150 tysięcy złotych.
Jeden oczyszczacz powietrza to wydatek rzędu 2 tys. zł. Wyposażenie w takie urządzenia wszystkich sal, w których przebywają krakowskie dzieci może kosztować nawet 3 miliony złotych. Do tego dochodzi jeszcze wymiana filtrów, która rocznie będzie pochłaniać kolejne pół miliona złotych. Jednak, jak przekonują radni Przyjaznego Krakowa oczyszczacze służą nie tylko do wyłapywania zanieczyszczeń powietrza, ale również alergenów, wirusów i bakterii, a to może pomoc w walce z infekcjami, na które jak wiadomo dzieci przebywające w grupie są szczególnie podatne.
– To również nasza odpowiedź na ewentualne zarzuty, że za dwa lata nie będzie można palić w Krakowie węglem i smog będzie mniejszy - mówi Rafał Komarewicz, przewodniczący klubu Przyjazny Kraków.
W pierwszej kolejności, w ramach pilotażu, na który radni chcą zdobyć 150 tys. złotych do 22 samorządowych żłobków miałoby trafić ok. 100 takich urządzeń.
Zdaniem Łukasza Wantucha z klubu PK oczyszczacze to bardzo skuteczna forma walki z groźnymi pyłami PM10 i PM2,5, które składają się na krakowski smog. Niestety w pomieszczeniach zwykle oddychamy niewiele lepszym powietrzem niż to, które jest na zewnątrz. Wantuch sprawdził to niedawno instalując na własny koszt oczyszczacz powietrza w jednym z krakowskich przedszkoli. - Po kilku godzinach pracy stężenie niebezpiecznych substancji spadło trzykrotnie – podkreśla radny.
Podobne badania przeprowadził Krakowski Alarm Smogowy. Testowane przez nich urządzenie po półgodzinnej pracy zdołało oczyścić powietrze z poziomu 0,034 mg/m3 do poziomu 0,004 mg/m3.
O tym, czy miasto zdecyduje się na program pilotażowy, dowiemy się w marcu. Jeśli tak się stanie, pierwsze oczyszczacze trafią do sal najprawdopodobniej od nowego roku szkolnego.