PILNE

Każdy kandydat PO pokona PiS w wyborach w Krakowie [ROZMOWA]

31 stycznia 2018 Miasto
Autor:  Anna Kolet-Iciek

ROZMOWA z Aleksandrem Miszalskim, który od grudnia jest przewodniczącym Platformy Obywatelskiej w Małopolsce

Anna Kolet-Iciek: Jest Pan szefem małopolskiej PO od niespełna dwóch miesięcy, a już stracił Pan troje radnych. Pojawiają się głosy, że te odejścia spowodowane są zmianami we władzach.

Aleksander Miszalski: Oczywiście nie wszystkim muszą podobać się zmiany, które zaszły niedawno w naszej lokalnej strukturze, jednak od żadnej z osób odchodzących z PO nie usłyszałem tego argumentu. Wręcz przeciwnie, zapewniały mnie, że nie ma to nic wspólnego z objęciem przeze mnie stanowiska przewodniczącego. Tłumaczyli to przede wszystkim warszawską linią partii. Ale rzecz jasna nie siedzę w ich głowach.

Próbował ich Pan przekonać do pozostania w Platformie?

Oczywiście. Jednak zwykle te osoby najpierw ogłaszały swoją decyzję publicznie, więc na rozmowy było już trochę za późno.

O odejściu Tomasza Urynowicza dowiedział się Pan z mediów?

Zadzwonił i poinformował mnie o tym, ale to było w tym samym dniu, w którym media już o tym pisały, a dwa dni przed ogłoszeniem przez niego decyzji. Z kolei Stanisław Zięba, który zawiesił swoje członkostwo w partii i klubie radnych, trochę nas wszystkich zaskoczył, bo poinformował o swojej decyzji podczas ostatniej sesji, choć jeszcze tydzień wcześniej w rozmowie ze mną uparcie twierdził, że zostaje w PO i nigdzie się nie wybiera.

Dlaczego w ogóle Pan go o to pytał?

Ze wszystkimi na wszelki wypadek rozmawiamy na ten temat. W przypadku radnego Zięby, obawialiśmy się jego odejścia, bo zawsze był blisko związany z Tomaszem Urynowiczem, a do tego ma konserwatywne poglądy. Kiedy rada miasta głosowała nad projektem finansowania in vitro z budżetu miasta obaj panowie poszli na obiad. Co ciekawe, Urynowicz i Zięba zarzucają Platformie, że za bardzo skręca w lewo, z kolei Anna Szybist, która zrezygnowała ze swojego członkostwa w PO, ale pozostała w naszym klubie, uważa, że jest dokładnie odwrotnie i PO skręca w prawo.

Podobno do odejścia szykują się kolejni radni. Mówi się o Wojciechu Wojtowiczu.

Z nim też rozmawiałem i zapewniał, że nigdzie się nie wybiera. Jest wręcz oburzony takimi plotkami i insynuacjami, bo uważa, że ktoś chce mu w ten sposób zaszkodzić.

Dlaczego tak duża partia, jak PO, od lat nie jest w stanie wystawić w wyborach na tyle silnego kandydata, który miałby realne szanse w walce o fotel prezydenta Krakowa?

Uważam, że mamy przynajmniej trzy takie osoby, które bez większych problemów byłyby w stanie wygrać wybory w Krakowie.

Róża Thun, Bogusław Sonik i Bogdan Klich. Działacze PO od dawna jak mantrę powtarzają te trzy nazwiska.

To są karty, które mamy i takimi gramy. To mocne nazwiska, rozpoznawalne w Krakowie.

Na tyle rozpoznawalne, że mogłyby zagrozić kandydatowi PiS, którym może być np. Małgorzata Wassermann czy senator Marek Pęk?

Jestem przekonany, że każdy z tych kandydatów wygrałby w drugiej turze z kandydatem PiS.

Najpierw trzeba jednak wejść do drugiej tury.

Przy jednoczesnym starcie prezydenta Jacka Majchrowskiego, kandydata wyłonionego przez nas, a do tego kandydata innych ugrupowań, takich jak chociażby Nowoczesna mogłoby to być trudne.

Na razie planują Państwo poprzeć w wyborach Jacka Majchrowskiego?

Ten wariant jest również prawdopodobny, ale nie ma żadnych decyzji.

Nadal nie wiadomo, czy prezydent w ogóle zdecyduje się wystartować po raz kolejny.

Mam nadzieję, że Jacek Majchrowski wkrótce ogłosi swoją decyzję. Sądzę, że raczej wystartuje.

Załóżmy, że tak będzie, jakie warunki przedstawi PO prezydentowi w zamian za udzielenie poparcia?

Przede wszystkim programowe. Mamy swoją deklarację programową „Postaw na Kraków”, w której zwracamy szczególną uwagę na parę aspektów, w tym na przykład na zrównoważony transport i komunikację. Chcemy ograniczenia napływu do miasta aut spoza Krakowa; budowy parkingów P&R, co idzie zbyt wolno; położenia jeszcze większego nacisku na komunikację zbiorową, choć tu w końcu zaczęło się dziać coś dobrego.

Im bliżej wyborów, tym więcej sukcesów na koncie ekipy Jacka Majchrowskiego?

Zgadza się, że na początku naszej koalicji z prezydentem w radzie miasta zgrzytało znacznie bardziej, a teraz - im bliżej wyborów - tym więcej naszych postulatów jest realizowanych. W końcu zaczynają powstawać ścieżki rowerowe, sukcesem jest tegoroczny zielony budżet Krakowa, udało nam się też przekonać prezydenta do zmiany statutu w sprawie głosowania nad budżetem obywatelskim, prace trwają i jest szansa, że głosowania odbywać się będą nie w czerwcu, a w październiku, co może zwiększyć frekwencję. Plusem jest też to, że uspokoiło się jeśli chodzi o sytuację w krakowskiej edukacji.

Z tym akurat trudno się zgodzić. Wielu rodziców i dyrektorów zwraca uwagę, że sieć szkół została źle przygotowana.

Ale przynajmniej ucichła nieco aktywność medialna wiceprezydent Katarzyny Król, która wcześniej często mówiła bardzo przykre rzeczy pod adresem nauczycieli, rodziców, czy dyrektorów szkół.

Interweniowali Państwo w tej sprawie u Jacka Majchrowskiego?

Prowadziliśmy rozmowy na ten temat, zwracaliśmy uwagę, jak wypowiedzi pani wiceprezydent wpływają na atmosferę w krakowskiej oświacie.

Trudnym tematem w kontaktach PO z klubem prezydenckim może być sprawa in vitro, która wróci zapewne niedługo na sesję rady miasta.

Są sygnały ze strony prezydenta, że nawet na ten temat możemy rozmawiać. Nie powiem, że załatwimy tę sprawę pozytywnie, bo jest to w końcu kwestia głosowania w radzie miasta, ale ważne, że jest wola dyskusji.

W tym tygodniu dziewięć opozycyjnych ugrupowań podpisało deklarację o współpracy, która jest pełna ogólnikowych stwierdzeń, takich jak będziemy burzyć mury, budować mosty, działać na rzecz ochrony środowiska i praw kobiet. Jaką wartość ma tak sformułowana deklaracja?

Wbrew pozorom nad tym tekstem na dwóch spotkaniach roboczych pracowało niemało osób, a proces uzgadniania w organizacjach trwał przez ok. dwa tygodnie. Istotne jest jednak szerokie spektrum organizacji, które to podpisały. Jeśli mamy tam podpis PSL, SLD, PO, Przyjaznego Krakowa, czy organizacji kobiecych to pokazuje, że udało się zjednoczyć bardzo różne środowiska. Ważne, że jesteśmy w stanie się porozumieć i stworzyć tekst deklaracji, który wszystkim odpowiada, choć nie ukrywam, że drobne spory przy jej tworzeniu były.

Co chcieli Państwo pokazać podpisując ten dokument?

Że myślimy o tym, by - na ile to będzie możliwe - wystartować wspólnie w wyborach samorządowych w Krakowie.

Ale to jeszcze nie jest przesądzone?

Za wcześnie jest na podawanie konkretów i zapewnienia, że na pewno się uda. Na razie pewne jest, że na poziomie centralnym PO z Nowoczesną się porozumiały i będzie wspólny szyld w wyborach do sejmików.

Zamknij

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych.
Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia.
Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.