PILNE

Mieszkańcy Kazimierza mają dość pijanych imprezowiczów i smrodu zapiekanek

06 wrzesnia 2017 Miasto
Autor:  Anna Kolet-Iciek

Osoby bezdomne, pijani i hałaśliwi bywalcy nocnych lokali, a do tego brud, zniszczone kamienice i smród zapiekanek. Tak wygląda Kazimierz w oczach jego stałych mieszkańców.

Znamy już treść raportu podsumowującego nietypowe konsultacje społeczne, jakie Fundacja Napraw Sobie Miasto przeprowadziła w czasie wakacji na Kazimierzu.

Projekt „Nowy Plac Nowy – alternatywna przestrzeń publiczna Kazimierz” polegał m.in. na wyłączeniu fragmentu placu Nowego z ruchu samochodowego. Zamiast parkujących po bokach aut, pojawiły się pomarańczowe sofy, leżaki i drzewka w donicach, a nawierzchnię pomalowano na zielono. Nowe zasady obowiązywały przez 3 tygodnie. W tym czasie przedstawiciele fundacji rozmawiali z przechodniami na temat problemów tej części miasta. Czasowe wyłączenie części placu z ruchu miało sprowokować mieszkańców i przedsiębiorców do zastanowienia się nad przyszłością Kazimierza.

Głośny, ale smutny Kazimierz

Ci chętnie jednak mówili o teraźniejszości, a z przygotowanego raportu wyłania się wyjątkowo smutny obraz tej części miasta.

Stali mieszkańcy skarżyli się głównie na przyjezdnych, którzy - jak czytamy w raporcie - powodują hałas i nie szanują tej przestrzeni ani niczego, co się w niej znajduje. Po każdej nocy, jak zauważają ankietowani, na ulicach Kazimierza panuje ogromny bałagan, dodatkowo problemem jest również wzmożony ruch taksówek.

Dopełnieniem tego obrazu są brzydkie stragany, zniszczone kamienice, kratki odpływowe nieradzące sobie z odprowadzaniem wody i zanieczyszczeń, zaniedbane chodniki i unoszący się nad tym wszystkim nieprzyjemny zapach zapiekanek.

Mieszkańcy ubolewali też nad brakiem zainteresowania ze strony miasta oraz zbyt rzadkie kontrole straży miejskiej. Skarżyli się również na brak zieleni i placów zabaw oraz publicznych toalet.

Kazimierz umiera

W rozmowach z ankieterami stale pojawiał się problem wizerunku Kazimierza jako miejsca imprezowego, co sprawia, że jest on postrzegany jako niebezpieczny wieczorami. - W obecnej formie Kazimierz to fikcja. Jeśli dalej będzie rozwijał się w taki sposób to umrze. Okrąglak żyjący z samych śmierdzących zapiekanek i tabuny Free Walking Tourów nie mogą być jedynym kierunkiem rozwoju - stwierdza przedsiębiorca z Placu Nowego.

Co ciekawe, zdaniem badanych osób, wprowadzenie czasowego zakazu ruchu kołowego jeszcze bardziej nasiliło problem osób bezdomnych i pijanych klientów nocnych lokali powodujących hałas wieczorami i poczucie zagrożenia.

Brudna zieleń

Najwięcej kontrowersji wzbudził pomysł pomalowania nawierzchni placu Nowego zieloną farbą. To nie spodobało się nie tylko mieszkańcom, którzy zauważyli, że na jasnej nawierzchni jeszcze bardziej widać brud, ale także konserwatorowi zabytków, który nakazał natychmiastowe usunięcie farby.

Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu, który odpowiadał za tę część eksperymentu miał nie lada kłopot z pozbyciem się zieleni. W tym celu trzeba było sprowadzić z Katowic specjalne urządzenie, które pod dużym ciśnieniem usuwa farbę wodą. Prace trwały kilka dni i kosztowały 27 tys. złotych, czyli trzy razy więcej niż pomalowanie placu.

Będzie więcej strażników i śmieciarek?

Maciej Grzyb, dyrektor biura prasowego krakowskiego magistratu zapewnia, że wszystkie uwagi mieszkańców zawarte w raporcie zostaną wzięte pod uwagę. - W każdej z tych dziedzin coś można poprawić. Skoro mieszkańcy narzekają na brud i zbyt rzadkie kontrole straży miejskiej, takie informacje trafią do odpowiednich służb. Zwrócimy uwagę Straży Miejskiej, aby baczniej obserwowała ten rejon miasta. Nie ma też problemu, by pojawiło się tam więcej śmieciarek i pracowników dbających o czystość - zaznacza Maciej Grzyb.

Zapiekanki wypromowały plac Nowy

Jego zdaniem częstsza obecność funkcjonariuszy w rejonie placu Nowego może rozwiązać problem nocnego hałasu czy ewentualnych burd, ale na pewno nie wyrzuci z tej części Krakowa pijanych bywalców nocnych lokali, na których skarżą się mieszkańcy. - Nie możemy przecież od nich wymagać, żeby wychodzili trzeźwi z barów, po to tam przychodzą żeby wypić - mówi Maciej Grzyb.

Przypomina również, że zapiekanki, których zapach przeszkadza teraz mieszkańcom placu Nowego, tak na prawdę wypromowały to miejsce. - Zanim pojawiły się tu inne lokale, w okrąglaku działał "Endzior", serwujący zapiekanki, na które szło się z Rynku. Teraz w okrąglaku jest kilka tego typu barów i rzeczywiście ten nadmiar może być dla mieszkańców problemem  - dodaje przedstawiciel urzędu. 

Fot. Mateusz Brzóska

Zamknij

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych.
Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia.
Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.