Krakowscy meleksiarze chcą wystąpić do wojewody z prośbą o interwencję w sprawie uchwały o Parku Kulturowym. Ich zdaniem projekt przyjęty przez radnych w ubiegłym tygodniu to bubel prawny, który jest niezgodny z ustawą. Wątpliwości mają nawet sami radni, którzy przegłosowali zmiany.
Kraków już w 2010 roku, jako pierwsze miasto w Polsce, przyjął uchwałę o Parku Kulturowym Stare Miasto, która regulowała m.in. zasady dotyczące działalności gospodarczej prowadzonej na terenie Rynku Głównego i przyległych ulic. W tym roku urząd miasta postanowił zaostrzyć wprowadzone 7 lat temu przepisy.
Już w lutym powstał projekt uchwały w tej sprawie, ale dopiero pod koniec czerwca trafił na sesję rady miasta, skąd szybko zniknął na wniosek prezydenta. Uchwała wróciła dwa tygodnie później z niewielkimi zmianami, ale znów została zdjęta z porządku obrad, a prezydent zdecydował o przeprowadzeniu konsultacji społecznych.
Te odbyły się we wrześniu, a najwięcej uwag zgłosili właściciele firm wożących turystów meleksami.
W pierwotnym projekcie miasto chciało ograniczyć ich ruch do ulic poza I obwodnicą, ale po konsultacjach zmieniono te plany. Grzegorz Kompa, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Pojazdów Ekologicznych zaznacza, że urzędnicy nie mieli innego wyjścia ponieważ ulice wokół Rynku są drogami publicznymi i nie można zakazać nikomu poruszania się po nich.
Meleks w kanale
W zamian do uchwały trafiły jednak zapisy, które zdaniem meleksiarzy są niezgodne z ustawą. Jak chociażby wymóg wykonywania corocznych badań technicznych pojazdów na stacjach diagnostycznych. - Już dawno temu ustawodawca zwolnił pojazdy wolnobieżne z obowiązku przeprowadzania takich przeglądów - zauważa Grzegorz Kompa.
Co więcej, stacje diagnostyczne nie mogą wykonać badania, bo meleksy z mocy ustawy nie wymagają również rejestracji, a więc wykonanego przeglądu nie można wpisać do ewidencji pojazdów CEPiK. - Ewentualny przegląd mógłby być co najwyżej poświadczony na kartce papieru - zżyma się Kompa i dodaje: - Nawet gdyby jakaś stacja podjęła się wykonania takiego przeglądu, to meleks nie byłby w stanie przez nią przejechać bo jest za wąski i po prostu wpadłby do kanału. A zatem takie badanie jest niemożliwe do wykonania zarówno z punktu prawnego, jak i technicznego.
Mają być lepsze
Uchwała zakłada też, że po Krakowie będą mogły jeździć wyłącznie pojazdy, które mają mniej niż 5 lat. - Kiedy zapytałem w urzędzie, jaki jest powód tego ograniczenia usłyszałem, że miasto chce, aby pojazdy były “lepsze”, ale nie wiadomo co dokładnie kryje się pod tym pojęciem - mówi Grzegorz Kompa.
Zwraca on też uwagę, że ustawa nie przewiduje możliwości wykluczenia z ruchu po drogach publicznych starych, ale sprawnych technicznie pojazdów. Tymczasem uchwała rady miasta może spowodować, że z ulic Krakowa zniknie połowa obecnego taboru meleksów.
Krótki meleks z konkursu
Właścicielom firm trudno też zrozumieć zapis mówiący o gabarytach meleksów. Urząd miasta chce, by były one długie na maksymalnie 4,8 m i szerokie na 1,4 m i mogły przewozić jednocześnie nie więcej niż 7 pasażerów. - To kolejny zapis naruszający naszym zadaniem ustawę, która nie przewiduje ograniczenia wielkości pojazdów poruszających się po drogach publicznych. Co więcej, nawet największy meleks jest mniejszy i lżejszy od przeciętnej taksówki kombi, a do tego nie emituje spalin, miastu powinno zależeć na wspieraniu tego ekologicznego transportu - mówi Kompa.
Tymczasem miasto chce również ograniczyć liczbę meleksów mogących poruszać się po Parku Kulturowym. Pozwolenia na wjazd ma otrzymać jedynie 70 pojazdów, których właściciele mają być wyłaniani w drodze konkursu (ale na razie nie wiadomo według jakich kryteriów).
Milionowe straty
W Krakowie działa obecnie 80 firm zajmujących się wożeniem turystów, w sumie posiadają one ok. 200 meleksów. Przedsiębiorcy szacują, że po wejściu w życie uchwały, co ma nastąpić za trzy miesiące, ich straty wyniosą kilka milionów złotych.
- Przez jedną urzędniczą decyzję upadnie wiele firm, które nie będą mieć nawet z czego spłacać kredytów zaciągniętych na zakup pojazdów, a przecież te osoby mają na utrzymaniu rodziny - zauważa Kompa. - O wszystkich naszych zastrzeżeniach mówiliśmy w czasie konsultacji społecznych, ale nikt nie chciał nas wysłuchać.
Proszą wojewodę o interwencję
Dlatego teraz przedsiębiorcy walczą o unieważnienie przegłosowanej uchwały. Zamierzają wysłać w tym celu pismo do wojewody małopolskiego z prośbą o dokładne przyjrzenie się dokumentowi. List został wysłany również do prezydenta Majchrowskiego. - Poprosiliśmy w nim o podanie podstawy prawnej wprowadzanych rozwiązań - mówi Kompa.
Sporo wątpliwości, co do legalności wprowadzanych zapisów mają nawet radni, którzy jednak ostatecznie przyjęli projekt niemal jednomyślnie. Od głosu wstrzymała się jedynie Małgorzata Jantos z Nowoczesnej.
Wcześniej radni PO chcieli skierować uchwałę do drugiego czytania, ale przegrali głosowanie w tej sprawie. - Mielibyśmy dodatkowe dwa tygodnie na wyeliminowanie ewentualnych błędów w tym druku, a tak musieliśmy przyjąć projekt, o którym nie mogę do końca powiedzieć, że jest w stu procentach pozbawiony wad - mówi Andrzej Hawranek, przewodniczący klubu PO w radzie miasta.
Sam zagłosował “za”, bo jak przyznaje wybrał mniejsze zło. - Uważam, że te regulacje są potrzebne, bo nie możemy dopuścić do tego, żeby serce Krakowa wyglądało, jak miasto w Tajlandii. Liczę się jednak z tym, że uchwała może zostać zaskarżona przez wojewodę - dodaje Hawranek.
Małgorzata Jantos tłumaczy z kolei, że wstrzymała się od głosu ponieważ urząd nie dostarczył radnym raportu z przeprowadzonych konsultacji. - Potraktowano nas jak smarkaczy, których postawiono pod ścianą i kazano, jak najszybciej przegłosować projekt - denerwuje się radna. - Moim zdaniem ta uchwała jest niedopracowana, a poza tym przepychanie jej w jednym czytaniu uważam za nieeleganckie, zwłaszcza, że mocno ingeruje ona w życie przedsiębiorców prowadzących swoje biznesy na terenie Rynku Głównego.
Więcej o uchwale o Parku Kulturowym Stare Miasto.
Fot. pixabay.com