PILNE

Nie boję się wyjść z gabinetu dyrektora [ROZMOWA]

28 sierpnia 2017 Miasto
Autor:  Anna Kolet-Iciek

Rozmowa z Arturem Ławrowskim, dyrektorem Zespołu Szkół Ogólnokształcących Integracyjnych nr 7 w Krakowie.

Anna Kolet-Iciek: Jest Pan “pederastą, który w wieku 60 lat zostawił żonę i dwoje dzieci dla młodszego kochasia”? Tak twierdzi Ryszard Nowak, mąż małopolskiej kurator oświaty i dyrektor XII LO.

Artur Ławrowski: Oczywiście, że nie jestem. Poza tym mam troje dzieci.

Jak one zareagowały na wpis zamieszczony w internecie przez Pana kolegę po fachu?

Są wściekli. Czują się tak, jakby ktoś obrzucił ich błotem. Moja żona też to mocno przeżyła. Ta cała sytuacja bardzo się na niej odbiła. Dlatego z panem Ryszardem Nowakiem spotkam się niebawem w sądzie. Nie odpuszczę mu szkalowania mojej rodziny.

Skąd się biorą tego typu plotki na Pana temat?

Nigdy nie ukrywałem, że mam wielu przyjaciół gejów, ale to nie znaczy, że jestem jednym z nich. Sporo na ten temat ostatnio myślałem i przypomniało mi się takie zdarzenie. Wracałem wieczorem taksówką z jakiejś imprezy z moimi znajomymi ...

Gejami?

Tak. I oni w tej taksówce trochę się wygłupiali, wygadywali jakieś bzdury. Jak się później okazało za kierownicą siedziała matka jednego z uczniów i może te ich wygłupy jej się nie spodobały, może stąd ta cała afera.

Jest Pan też bywalcem jednego z krakowskich klubów, który ma łatkę “gejowskiego”. Po co Pan tam chodzi?

To klub dla wszystkich. Kiedyś zaprowadził mnie tam przyjaciel mojej żony, który jest gejem i spodobało mi się. Panuje tam cudowna atmosfera, gra świetna muzyka. Uwielbiam techno, dance i uważam, że nie ma w tym nic złego.

Może, zdaniem niektórych, to nie licuje z funkcją dyrektora szkoły i wychowawcy?

Czy podpisując umowę o pracę straciłem prawo do prywatności? Nawiasem mówiąc, są w Krakowie dyrektorzy, którzy dopuścili się różnych nielicujących z funkcją wybryków, a włos im z głowy nie spadł.

Ma Pan pewnie na myśli dyrektora V LO, który będąc “w złym stanie emocjonalnym” zniszczył kilka aut, a w tym roku ponownie wygrał konkurs. Na Pana się uwzięli?

Tak to wygląda. Sprawy zabrnęły już bardzo daleko, bo ostatnio dostałem informację, że policja wypytywała o mnie pracowników klubu, w którym bywam, twierdząc, że jestem podejrzewany o pedofilię. Ich podejrzenia chyba okazały się nietrafione, skoro do tej pory po mnie nie przyszli. Czuję się jak Józef K. z “Procesu” Kafki. Jestem o coś oskarżany, a zupełnie nie wiem o co.

Nie dość, że gej, to jeszcze pedofil.

Zaraz zrobią ze mnie pijaka i narkomana.

Muszę przyznać, że nie wygląda Pan jak typowy belfer. Poszarpane dżinsy, sportowe buty, modna fryzura, biżuteria ...

To może rzeczywiście kłuć kogoś w oczy. Ale proszę zobaczyć (Ławrowski otwiera drzwi do szafy w swoim gabinecie i prezentuje zestaw garniturów i koszul wizytowych) w pracy zawsze mam pod ręką bardziej oficjalne ubrania. Nie chodzę w nich na co dzień, bo wolę luźniejsze stroje. Taki jestem i inny nie będę. Myślę też, że mój ubiór zjednywał mi zawsze sympatię uczniów.

Jak Pan myśli, dlaczego Barbara Nowak nie chce się zgodzić, by nadal kierował Pan szkołą?

Nie mam pojęcia. Z Basią znamy się od lat…

Z “Basią”?

Mówiąc szczerze nigdy o niej inaczej nie pomyślałem, nawet teraz. Sam chciałbym wiedzieć, jakie ma wobec mnie zarzuty, ale do dziś nawet nie zadzwoniła i nie powiedziała o co jej chodzi. Myślę, że skoro miała jakieś wątpliwości, to powinna mnie zapytać, po ludzku porozmawiać, dać mi szansę się wytłumaczyć. Ja bym tak postąpił. Przecież nie zrobiłem jej niczego, co by teraz tłumaczyło jej zachowanie.

Jest Pan członkiem Platformy Obywatelskiej.

Od samego początku istnienia tej partii. Jeszcze do niedawna na moim facebookowym profilu wisiało zdjęcie, na którym stoję obok Donalda Tuska.

Już nie wisi?

Zablokowałem je kilka tygodni temu.

Dlaczego?

Bo pomyślałem, że może to jest powód niechęci pani kurator do mojej osoby.

Próbował Pan się ratować?

Tak.

Ale to nie pomogło?

Teraz widzę, że blokowanie tego zdjęcia było głupim pomysłem, przywrócę je na stronie.

Chodzi Pan na marsze KOD, demonstracje w obronie sądów, marsze wolności?

Nigdy. Nie chciałem żeby ktoś mi zarzucił, że angażuję się w działania politycznie. Nawet na swoim prywatnym FB staram się nie afiszować ze swoimi poglądami.

Czyli stosuje się Pan do zaleceń małopolskiej kurator oświaty, która niedawno przypomniała dyrektorom, że szkoły muszą być apolityczne?

Też uważam, że tak powinno być. Jestem nauczycielem wiedzy o społeczeństwie, ale uczniowie nigdy nie poznali moich poglądów politycznych. Zawsze im mówię, że ich obowiązkiem jest chodzenie na wybory, a na kogo zagłosują, to już ich sprawa.

Pogodził się już Pan z utratą stanowiska?

Nie jestem przyspawany do tego fotela. Nie ukrywam jednak swojego rozgoryczenia. Boli mnie to, że po tylu latach wzorowej pracy dostaję kopa i nawet nie wiem za co.

Rodzice uczniów z Pana szkoły wciąż walczą. Przychodzą z transparentami pod magistrat i kuratorium, a we wtorek mają spotkać się w Pana sprawie z prezydentem Jackiem Majchrowskim. Jeszcze chyba nigdy odwołanie dyrektora szkoły nie wywołało w Krakowie takich emocji.

Proszę mi wierzyć, nie wykonałem żadnego ruchu w swojej obronie. Nie inspirowałem rodziców do protestu, nie mam na to żadnego wpływu. Wsparcie dostaję też od innych dyrektorów szkół, dzwonią i mówią “jesteśmy z tobą”. Piszą do mnie moi byli uczniowie: “proszę pamiętać, że ma pan wielu przyjaciół i sympatyków, to największa życiowa nagroda”. Moja żona mówi, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. I myślę, że ma rację.

(Do gabinetu wchodzi wicedyrektor szkoły z listem z urzędu miasta. - Uznałem, że to ważne - mówi. Ławrowski szybko otwiera kopertę. - Zapraszamy Pana na uroczyste pożegnanie odchodzących dyrektorów szkół - czyta).

Już Pana odwołali?

Nie boję się wyjść z tego gabinetu jako zwykły nauczyciel. Nie ukrywam, że pensja będzie zdecydowanie mniejsza, ale mogę przecież dorabiać sprzątaniem, czy pracując na kasie w supermarkecie. Naprawdę nie boję się żadnej pracy, zanim zostałem nauczycielem zamiatałem pracownię rzeźbiarską na ASP, sprzedawałem w sklepie, pracowałem jako cukiernik.

Nie musiałby Pan tego robić. Prezydent zaproponował Panu przecież fotel wicedyrektora w innej szkole.

To dość zaskakujące, że tam się nadaję, a tu nie. Wygląda na to, że chcą za wszelką cenę pozbyć się mnie z tej szkoły, która jest jedną z najbardziej zadbanych placówek w Krakowie. Nie chciałbym żeby to zabrzmiało nieskromnie, ale to naprawdę moja zasługa. Przez 26 lat ta szkoła była moim drugim domem. Teraz planujemy budowę centrum kultury i rekreacji. Mamy już na ten cel zagwarantowane pieniądze. W ciągu trzech lat powstanie nowa sala gimnastyczna, kilka sal lekcyjnych, hala widowiskowa, dom kultury i biblioteka.

Ambitne plany.

To moje kolejne dziecko, szkoda, że nie będę mógł doprowadzić tej inwestycji do końca. Nasza szkoła na wynajmie zarabia ćwierć miliona złotych rocznie, dzięki temu mamy pieniądze na remonty i rozwój. A właśnie! Coś mi się jeszcze przypomniało. Kilka lat temu wynajęliśmy szkolne pomieszczenia na zlot miłośników japońskiej mangi i anime. Wylądowałem za to na dywaniku u kuratora, choć impreza odbywała się w czasie wolnym od zajęć. Na FB pojawiły się jednak filmiki i ktoś uznał, że jakieś straszne rzeczy tu się odbywały. Może kurator oświaty przypomniała sobie teraz o tej sprawie?

Nie skorzysta Pan z propozycji objęcia stanowiska zastępcy dyrektora Szkoły Podstawowej nr 117?

Nie. Dla mnie honor jest ważniejszy od pieniędzy. Nawiasem mówiąc, jako dyrektor szkoły, w której uczy się ponad tysiąc dzieci dostaję na rękę 4300 zł miesięcznie. Proszę mi pokazać firmę, której szef zadowoliłby się taką pensją. A tu odpowiedzialność jest gigantyczna. Bywało, że po całym dniu pracy wracałem do domu ze zdrętwiałą z nerwów ręką.

Nadal ma Pan ten problem?

Już nie, choć przyznaję, że całe to zamieszanie kosztowało mnie dużo zdrowia, w ciągu kilku tygodni schudłem 7 kilogramów. Na szczęście mam duży ogród, w którym odreagowuję te wszystkie napięcia, uprawiam pomidory, sadzę kwiaty. To mój azyl. Właściwie to się nawet cieszę, że nie będę już dyrektorem. Pozostanę w szkole jako nauczyciel wiedzy o społeczeństwie, co jest moją pasją.

I będzie Pan patrzył nowemu dyrektorowi na ręce?

Nie. Deklaruję mu swoje wsparcie. Życzę mojemu następcy wszystkiego najlepszego, niezależnie od tego, kto nim będzie. Przez rok wprowadzę go w obowiązki, a potem odejdę na emeryturę. Dla mnie najistotniejsze jest to, żeby uczniowie, rodzice i nauczyciele jak najmniej ucierpieli na tych wszystkich zmianach.

Zaproponował Pan prezydentowi Majchrowskiemu, by powierzył funkcję dyrektora szkoły jednej z wicedyrektorek, a wówczas Pan mógłby pozostać na stanowisku jej zastępcy.

Wygląda na to, że prezydent nie chce skorzystać z tej możliwości. To o tyle zaskakujące, że do tej pory świetnie się dogadywałem z władzami oświatowymi w mieście, nigdy nie miałem z nikim żadnego konfliktu, bo ja nie jestem konfliktowy, z każdym staram się porozumieć. Nawet naiwnie myślałem, że nie mam wrogów, bo do tej pory nikt z otwartą przyłbicą nie wystąpił przeciwko mnie. Przykro mi, że prezydent nie docenia tego, co zrobiłem dla tej szkoły. I nie rozumiem dlaczego kurator oświaty do tego stopnia rządzi edukacją w tym mieście.

Co jest dla Pana najważniejsze w pracy zawodowej?

O to samo zapytali mnie podczas ostatniego konkursu. Odpowiedziałem, że uśmiech dziecka. Dla mnie najfajniejszą rzeczą w życiu jest, kiedy idę szkolnym korytarzem, a kilkuletnie maluchy z uśmiechem wołają: “dzień dobry, panie dyrektorze”. 

CZYTAJ WIĘCEJ:

Zaskakująca propozycja dla dyrektora szkoły

Prezydencie, odwagi!

Kurator z mężem rządzą w Krakowie



Zamknij

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych.
Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia.
Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.