PILNE

Kurator oświaty bierze się za finanse Krakowa [ROZMOWA]

29 sierpnia 2017 Miasto
Autor:  Anna Kolet-Iciek

O prezydencie Jacku Majchrowskim mówi, że jest “łagodny i ustępliwy”, nie kryje, że wspólnie z wiceprezydent Katarzyną Król analizuje wydatki Krakowa i choć to nie leży w jej kompetencjach, zamierza pomóc miastu w “bardziej zasadnym wydawaniu pieniędzy na oświatę”. Wyjaśnia też dlaczego nie chce ustąpić w sprawie obsady niektórych dyrektorskich stanowisk i dlaczego jej mąż nie poniesie konsekwencji dyscyplinarnych za obraźliwy wpis w internecie. ROZMOWA Z BARBARĄ NOWAK, małopolską kurator oświaty.

Anna Kolet-Iciek: Jest Pani zadowolona z efektów porozumienia zawartego w tym roku z prezydentem Jackiem Majchrowskim?

Barbara Nowak: Nasze porozumienie dotyczyło między innymi liczebności szkół i klas. Wiem, że nie wszędzie to zafunkcjonowało. Są klasy, które wbrew ustaleniom liczą więcej niż 28 uczniów. Uzgodniliśmy też wspólnie liczbę oddziałów klas pierwszych w poszczególnych szkołach, a teraz okazuje się, że w kilkunastu przypadkach prezydent sam dokonał zmian, nie pytając mnie o zdanie.

Zrobił to na prośbę dyrektorów, którzy nie chcieli odsyłać dobrych uczniów.

Dyrektorzy często działają według utartego schematu: idą do pana prezydenta, proszą, a pan prezydent zmienia zdanie. Jeśli zapytałby mnie wcześniej o opinię, z całą pewnością nie doszłoby do zwiększenia limitów.

Czy to podstawa do zerwania porozumienia?

Nie. Nawet jeżeli są teraz sprawy, których nie akceptuję, zawsze można to naprawić, uściślić pewne zapisy, tak, aby w nowym roku szkolnym wszystko działało bez zarzutu. Rozmawiałam już na ten temat z panem prezydentem i zapowiedziałam, że we wrześniu postaram się przesłać swoje uwagi odnośnie realizacji porozumienia. Jesteśmy również po wstępnych rozmowach na temat podpisania kolejnego porozumienia.

Czego miałoby dotyczyć?

Chodzi o organizację zajęć dodatkowych dla uczniów, które chciałabym zintegrować z ofertą Młodzieżowych Domów Kultury.

Czy realizacja takiego porozumienia będzie oznaczać zwiększone wydatki po stronie budżetu miasta?

Raczej ich racjonalizację. W trakcie pełnienia mandatu radnej Miasta Krakowa zawsze zastanawiało mnie, dlaczego tak dużo Kraków dopłaca do edukacji. Nie mogłam uzyskać szczegółowych informacji na ten temat. W tym roku wspólnie z wiceprezydent Katarzyną Król dokonałyśmy wstępnej analizy wydatków na cele edukacyjne z budżetu miasta i doszłyśmy do wniosku, że te pieniądze często nie były wydawane efektywnie.

To znaczy?

Często bez potrzeby, a nawet z naruszeniem prawa oświatowego, klasy były dzielone na grupy. Wyraźnie też widać, że w Krakowie jest grono szkół, głównie liceów zlokalizowanych w centrum miasta, które były w szczególny sposób faworyzowane.

Finansowo?

Tak. Sama jestem z Nowej Huty i pamiętam, że dyrektorzy szkół z tej dzielnicy mieli zawsze duży problem z uzyskaniem zgody na organizację zajęć dodatkowych, czy zwiększenie liczby godzin zajęć obowiązkowych. W tym samym czasie szkoły ze śródmieścia dysponowały znacznie zwiększoną pulą godzin na zajęcia obowiązkowe i dodatkowe. Tajemnicą poliszynela było, że są osoby, które wszystko mogą załatwić w urzędzie miasta i takie, które są mniej hołubione. Bardzo nie lubię takiego nierównego traktowania, uważam, że każda szkoła, a więc każdy uczeń powinien mieć zagwarantowane jednakowe warunki nauki. Nie może być tak, że w jednej szkole na te zajęcia są pieniądze, a w innych nie ma. To jest ten obszar, gdzie muszą nastąpić zmiany. Poruszyłam już ten problem w rozmowach z panem prezydentem i z wiceprezydent Katarzyną Król.

Czy Pani zdaniem władze Krakowa wykazują niegospodarność jeśli chodzi o finansowanie edukacji?

Może to za ostre słowo, ale na pewno była jakaś beztroska w wydawaniu pieniędzy. Teraz wiceprezydent Król pilnuje prawidłowej dystrybucji środków publicznych. Jednak w tym roku chcę się temu dokładnie przyjrzeć.

To nie są kompetencje kuratora oświaty.

Ma pani rację, może trochę wychodzę poza swoje zadania, ale chciałabym się tym zająć, żeby pomóc miastu w zdefiniowaniu potrzeb edukacyjnych i bardziej zasadnym wydawaniu pieniędzy na oświatę. Jeżeli dokonamy korekty przepływu pieniędzy, to znajdą się środki na faktyczne potrzeby.

Dlaczego Artur Ławrowski nie może być dłużej dyrektorem Zespołu Szkół Ogólnokształcących Integracyjnych nr 7?

To bardzo prosta sprawa. Pan Ławrowski, podchodząc do konkursu nie dopełnił wszystkich formalności. Złożone przez niego oświadczenie o braku toczącego się przeciwko niemu postępowania dyscyplinarnego było niepełne.

Mimo to komisja dopuściła go do udziału w konkursie. Czy to nie powinno zamknąć sprawy?

Pracownicy kuratorium, którzy byli obecni na konkursie od razu zgłosili zastrzeżenia.

Ale zostali przegłosowani.

Uważam, że dopuszczenie do tego głosowania było absolutnie bezzasadne. Zresztą pan Ławrowski przegrał ten konkurs.

Zabrakło mu jednego głosu i prezydent chciał powierzyć mu stanowisko.

Pan prezydent, który jest osobą bardzo łagodną i ustępliwą, po wizycie zainteresowanych osób rzeczywiście miał taki zamiar i zwrócił się do mnie z prośbą o opinię na temat pana Ławrowskiego. W swojej odpowiedzi nie oceniałam go jako kandydata, ale napisałam jedynie, że nie wyrażam zgody na powierzenie stanowiska dyrektora panu Ławrowskiemu, bo konkurs odbył się z uchybieniem formalnym. Nawiasem mówiąc, przysłane później do kuratorium dokumenty konkursowe zawierały poprawione oświadczenie, co jest zafałszowaniem stanu faktycznego. Pan prezydent poprosił mnie również o opinię na temat kolejnej osoby, czyli pani Jolanty Kluz i ja tę kandydaturę zaakceptowałam.

Pani Kluz rok wcześniej przegrała konkurs na dyrektora swojej szkoły. Czy w związku z tym jest Pani pewna, że dobrze pokieruje powierzoną jej placówką?

Ufam, że tak będzie.

Rozmawiała Pani ze swoim mężem na temat jego wypowiedzi na FB, w której obraził dyrektora Ławrowskiego?

Oczywiście.

Dostał reprymendę?

Mój mąż jest osobą, która jest odpowiedzialna za swoje wypowiedzi i swoje opinie. Poza tym, to była prywatna rozmowa. Usiłowałam znaleźć ten wpis na Facebooku, ale ponieważ mój mąż nie ma mnie wśród swoich znajomych, nie udało mi się to. Z tego wnioskuję, że wypowiedź była dostępna dla wąskiego grona osób.

Ja też nie jestem znajomą Pani męża, a do jego wypowiedzi dotarłam bez większych problemów.

Ta wypowiedź została upubliczniona przez media, co z pewnością zaszkodziło opinii pana Ławrowskiego. Jest mi przykro, że to co było tajemnicą grupy dyrektorów zostało podane do publicznej wiadomości. Wywołało to również wielkie zamieszanie wokół mojej osoby, bo widocznie w tym wszystkim chodziło o to, żeby uderzyć we mnie.

Czy Pani mąż powinien ponieść konsekwencje dyscyplinarne za swój wpis?

Prywatne opinie, nawet po nagłośnieniu ich w mediach, nie stają się opiniami skierowanymi do ogółu.

Gorąco jest również wokół Przedszkola nr 10. Rodzice dzieci chcą, by nadal kierowała nim Teresa Sternal.

Dostałam pismo od rady rodziców z Przedszkola nr 10 z załącznikiem i informacją, że znajdują się w nim podpisy rodziców przedszkolaków, którzy chcą by pani Sternal nadal była dyrektorką placówki.

To Pani nie przekonało?

Nie, ponieważ poprosiłam urząd miasta o weryfikację tych podpisów i okazało się, że ponad 80 nie było podpisami rodziców.

Mogli się przecież podpisać dziadkowie, którzy często odprowadzają dzieci do przedszkola.

W piśmie przewodnim wyraźnie było napisane, że są to podpisy rodziców. A kiedy widzę ponad 80 obcych podpisów, w tym nauczycieli, a do tego fałszywe Pesele, to nie jest to uczciwe podejście do sprawy.

Nauczyciele nie mieli prawa się podpisać w obronie dyrekcji?

A czy nauczyciele to są rodzice? Ja traktuję ludzi poważnie i z szacunkiem i wymagam tego samego.

Kto będzie od września dyrektorem tego przedszkola?

Wysłałam panu prezydentowi pozytywną opinie na temat pani Beaty Tokarz, która - od razu zaznaczę - nie jest moją znajomą. Poznałam ją podczas obrad Okrągłego Stołu Edukacyjnego, jako osobę o szerokiej wiedzy z zakresu prawa oświatowego, szczerze zatroskaną o los krakowskich uczniów i nauczycieli.

Startowała w 2014 roku wyborach do rady dzielnicy z poparciem Prawa i Sprawiedliwości.

Ale ja jej wtedy nie znałam. Dziś wiem jeszcze, że jest członkiem ZNP. Żadna z tych informacji nie miała znaczenia w ocenie profesjonalizmu pani Beaty Tokarz.

To Pani podsunęła jej kandydaturę prezydentowi?

Całkiem możliwe, że ja pierwsza wymieniłam to nazwisko, ale jest to osoba dobrze znana z pracy w zespołach prezydenta Miasta Krakowa, w działaniach edukacyjnych.

Prezydent poprosił również o opinię na temat pani Teresy Sternal.

Odpowiedziałam, że nie mogę zaopiniować tej kandydatury pozytywnie, ponieważ wcześniej taką opinię wystawiłam pani Tokarz i nie zmieniam zdania. Poza tym bardziej widzę panią Tokarz na stanowisku dyrektora tego przedszkola.

Wystąpiła już Pani do minister edukacji o przyznanie kibicom Legii medalu KEN za oprawę meczu z 1 sierpnia z rozstrzeliwanym małym powstańcem i informacją o niemieckich ofiarach II wojny światowej?

Jeszcze nie, ale pani minister wie o moim pomyśle. Rozmawiałam już na ten temat z innymi kuratorami i uzgodniliśmy, że przygotuję taki wniosek, a oni jeśli uznają, że jest godny poparcia, podpiszą się pod nim.

Kiedy będzie gotowy?

Myślę, że w drugim tygodniu września. Zanim go przygotuję chciałabym ustalić kto faktycznie jest autorem oprawy, może wcześniej spotkać się jeszcze ze stowarzyszeniem kibiców Legii, żeby wiedzieć o kogo konkretnie wnioskować.

Czy kibice to odpowiednie osoby do noszenia medalu, który nauczyciele otrzymują za ciężką wieloletnią pracę, a nie pojedynczy wyskok?

Medal KEN otrzymują nie tylko nauczyciele i przyznanie tego wyróżnienia kibicom w żaden sposób nie powinno im uchybić. Oprócz kibiców są też oczywiście kibole, którzy mają na swoim koncie chuligańskie wybryki, ale w tym konkretnym przypadku mówię o kibicach, którzy niejednokrotnie wsławili się tego typu patriotycznymi oprawami. Tym razem jednym gestem dotarli z prawdą do bardzo wielu osób na całym świecie. Za ten efektywny przekaz polskiej polityki historycznej zasługują na nagrodę.

Jest Pani coraz częściej wymieniana jako kandydatka do fotela prezydenta Krakowa.

To fakt medialny, ja takiego pomysłu nie mam, jest mi dobrze w tym miejscu, w którym jestem. Poza tym nikt ze mną na ten temat nie rozmawiał.

A gdyby pojawiła się propozycja?

To będę się zastanawiać. Uważam jednak, że pani Małgorzata Wassermann jest doskonałą kandydatką na to stanowisko.

Nie wiadomo czy będzie chciała się o nie ubiegać. Widzi Pani kogoś innego?

Mam pewne pomysły, nawet jedną z tych osób już zarekomendowałam władzom partii.

Kogo?

Tego na razie nie zdradzę. 

Zamknij

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych.
Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia.
Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.